Eraserhead (1977)


Kolejny srogi mindfuck. Swiat wykreowany przez Lyncha w "Ereserhead" to przybijajaca, industrialna przestrzen wypelniona wiecznym halasem. Glowny bohater, Henry Spencer, wiedzie monotonne zycie, co jednak zmienia sie gdy jego dziewczyna Mary zachodzi w ciaze i rodzi dziecko-mutanta. Kobieta nie daje jednak rady zniesc ciaglego placzu stworzenia i wyprowadza sie z powrotem do rodzicow, zostawiajac Henry'ego sam na sam z trudami ojcostwa i wynikajacymi z niego sennymi koszmarami... Film ciekawy ze wzgledu na surrealistyczny, psychodeliczny klimat i eksperymentalna forme, dla wielbicieli specyficznej estetyki Lyncha. Henry Spencer nie mowi wiele, ale jego mimika i spojrzenie niezwykle trafnie oddaje stan osamotnienia, niepewnosci, osaczenia i przerazenia narzucona mu odpowiedzialnoscia, zas dziwaczne, pozornie niepowiazane ze soba sceny - takie jak kurczak na talerzu, z ktorego wyplywa ciecz, czy chlopiec znajdujacy glowe na ulicy - sa paradoksalnie spojna metafora dla groteski, jaka jest zycie. Jak w calej tworczosci Lyncha, takze i tutaj sen miesza sie z rzeczywistoscia... Jesli jestes normalny/a, film raczej Ci sie nie spodoba. To powiedziawszy, enjoy!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz