Ostatnio, szczesliwie choc zupelnie przypadkowo, natrafiam na same filmy czerpiace ze stylistyki kina niemego. Tak tez jest w przypadku Pietna na umysle!, w ktorym sie absolutnie zakochalam: surrealistyczno-ekspresjonistycznej retrospekcji z dysfunkcyjnego dziecinstwa, ktore, jak sugeruje chocby sam tytul, odcisnelo spore pietno na psychice bohatera. Podobny slad pozostaje na widzu po doswiadczeniu tej niezwyklej, onirycznej quasi-autobiografii rezysera Guya Maddina, ktora w polaczeniu z dramatyczna muzyka i hiperekspresyjna narracja Isabelli Rossellini wprowadza w stan na ksztalt transu.
Guy jest malarzem pokojowym. Pewnego dnia dostaje list, w ktorym matka prosi go o powrot na mala kanadyjska wyspe w celu odmalowania latarni morskiej, ktorą 30 lat temu zamieszkiwala ich rodzina. Jednak nawet kilka warstw bialej farby nie jest w stanie przykryc wspomnien, przywolanych przebywaniem w znajomym miejscu: poznajemy zatem malego Guya i jego starsza siostre Sis, ich despotyczna matke kontrolujaca wszystkich dokola ze swego stanowiska na szczycie latarni, ojca-wynalazce spedzajacego cale dnie w laboratorium oraz gromadke dzeci z prowadzonego przez nich w latarni sierocinca.
Gdy sierotom zaczynaja pojawiac sie na tyle szyi dziwne slady, na wyspe przybywa Wendy Hale, mloda detektyw rodem z powiesci przygodowych dla mlodziezy. Wendy staje sie obiektem westchnien Guya, jednak jej samej bardziej wpada w oko Sis - aby zdobyc jej serce, Wendy przejmuje tozsamosc swego brata, Chance'a. Plan odnosi sukces: Sis zakochuje sie bez pamieci. Szczerze mowiac, wcale sie jej nie dziwie: androgyniczna Katherine E. Scharhon jest o niebo bardziej uwodzicielska i charyzmatyczna jako Chance Hale, niz jako Wendy. Jak sie okaze, Sis nie przejmie sie specjalnie prawdziwa plcia swego ukochanego, jednak przedtem Chance zastosuje specjalne srodki ostroznosci: Sis nie bedzie go mogla dotknac, nawet sama bedac dotykana. Co, ma sie rozumiec, mocno ja sfrustruje. I pchnie do odwrocenia rol.
Ale wracajac do fabuly: podczas gdy dzieci z sierocinca zaczynaja sie buntowac pod dowodztwem najstarszego z nich, Savage Toma, Guy, Sis i Chance odkrywaja przerazajacy sekret skrywany przez ojca i matke - okrutny eksperyment napedzany obawa przed staroscia, ktora kaze rodzicom tlamsic dojrzewanie i pietnowac pragnienia wlasnych dzieci.
12 rozdzialow, na ktore sklada sie film, porusza coraz to nowe obsesje rezysera: toksyczne relacje z dominujacym rodzicem, przebudzenie erotyczne, homoseksualizm, transgresje plciowa i seksualna, voyeuryzm, lek przed przemijaniem, izolacje i wyobcowanie - a wszystko to suto nasaczone psychoanaliza i symbolizmem, z jednej strony personalnym, bo autobiograficznym, a z drugiej uderzajaco uniwersalnym. Tak na marginesie - malo jest filmow, ktore naraz dotykaja tylu moich obsesji. Moze dlatego moglabym ogladac Pietno! w nieskonczonosc.
Motyw kobiecosci przewija sie przez caly film - dominujaca, despotyczna kobiecosc matki, zazdrosnej o mlodosc corki, szantazujacej emocjonalnie syna, probujacej kontrolowac kazdy fragment domu, wyspy i psychiki wlasnych dzieci.
Kobiecosc siostry, rokwitajaca, testujaca sama siebie i granice niezaleznosci, pociagajaca dla Guya w swej sklonnosci do lamania zasad. Fizycznie - delikatna i jasnowlosa, zostaje w pewien sposob dopelniona i przelamana bardziej ambiwalentna postacia Chance'a/Wendy.
W filmie nie ma happy endu - farba nie przykryje wspomnien, a opuszczenie domu wcale ich nie anulowalo - czaily sie w psychice Guya przez wszystkie te lata, aby w koncu powrocic i udowodnic mu, ze tak naprawde nic sie nie zmienilo: martwy od dawna ojciec dalej grzebie w swych probowkach, matka manipuluje synem emocjonalnie, a jego niespelniona milosc do Wendy objawia sie widmem jej postaci gdziekolwiek Guy nie spojrzy. Dziecinstwa nie da sie wymazac: bol i wstyd pozostaja na zawsze, a ponowne opuszczenie wyspy i kilka nowych warstw farby to jedynie iluzja ucieczki i przemiany.
Aerofon uzywany przez matke do kontrolowania dzieci, napedzany emocjami: zloscia lub miloscia, smierc i zmartwychwstanie, szalony ojciec-naukowiec, maskarada plciowa, rekawiczki-rozbierajki, czarne msze i masa innych dziwacznych i cudownych chwytow wykrecajacych fabule - jednym slowem, nie moglam sie oderwac.
Pociety, chaotyczny montaz filmu moglby sie wydac pretensjonalny i rozmywajacy fabule, gdyby nie oniryczna, ziarnista, migawkowa estetyka dzieciecego wspomnienia, ktora w tym przypadku sprawdza sie znakomicie. Sadze jednak, ze dla wielu widzow film i tak bedzie niestrawny. Natomiast fani awangardowego i eksperymentalnego kina na pewno sie nie zawioda, powiem wiecej - maja szanse przezyc intelektualno-wizualny orgazm. Poza tym, film jest autentycznie wzruszajacy. Przyznaje sie nawet do uronienia lezki. Czy dwoch.
poznajesz?
OdpowiedzUsuń(ps. dla mnie to była miłość od pierwszego wejrzenia, na nowych horyzontach, przebierałam nóżkami pod fotelem tak, że ktoś mi zwrócił uwagę; a ja już zakochana, w golfach, w marlenie, tajemnicach, dziurach w głowie - we wszystkim)
OdpowiedzUsuńRozpoznalam dopiero po natrafieniu na film ;) Ktory absolutnie podbil me serce. Gdybym tez zobaczyla go po raz pierwszy na NH, zapewne nasze hasajace nozki by sie nawzajem srogo skopaly
OdpowiedzUsuń