Człowiek, który śpi (1974)


Film, do ktorego zwabilo mnie zdjecie obok, znalezione gdzies juzniepamietamgdzie podczas mojej tulaczki internetowej. Adaptacja powiesci Georgesa Pereca. Hipnotyzujace, przejmujace studium depresji, przedstawione w formie zewnetrznej, poetyckiej narracji, akompaniujacej serii czarno-bialych ujec sledzacych zycie-niezycie mlodego mieszkanca Paryza. Zanurza sie on w swiat bez przeszlosci i przyszlosci, bez nocy i dnia, bez uczuc, bez wyborow i preferencji, bez potrzeby czekania na cokolwiek, bez gonitwy mysli, bez kompulsji robienia planow i utrzymywania kontaktow z ludzmi. Dryfujac po miescie, bohater staje sie specyficzna wersja Baudelaire'owskiego flâneura. Chlonac dzwieki i obrazy, wolny od wszelkich sadow i oczekiwan, odnajduje swego rodzaju spokoj i szczescie... do czasu, kiedy musi sam przed soba przyznac, jak bardzo ciazy mu brak celu, jego wieczna wloczega - a miasto, przez ktore dotychczas cicho dryfowal, staje sie coraz bardziej opresyjne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz